O ostatnich dniach kwietnia
Prawie każdego dnia chociaż godzinkę staram się spędzać w ruchu, na powietrzu. Stosownie do wieku to marsz lub spacer, rower jeszcze czeka z powodu małej kontuzji domowej a właściwie łazienkowej. Na szczęście idzie ku lepszemu. Ponieważ ciągle chcę coś fotografować, marsz przeważnie przechodzi w spacer.
Podsumowując ostatnie dni kwietnia, spotkanie które mnie zadziwiło to dwa dzięcioły czarne w odległym, niedużym parku. Tam ptaków niewiele pomijając gołębie. Jest to raczej królestwo wiewiórek dla których miałam orzechy, a tu przemknęły dwa czarne cienie. Jeden przysiadł na pniu i zaświecił czerwoną czapeczką.
To wyjście zakończyłam w ogrodach działkowych, w których moi rodzice kiedyś mieli swój ogródek.Z pobliskiego otoczenia pięknie śpiewająca pleszka na dachu czyjegoś domu.Zięba na ławceGrzywacze które nie opuszczają nas nigdyKapturka obserwowana z okna
Gdzie się nie ruszę wszędzie słyszę kulczyki. Wisienką na torcie były stawy. Tym razem mew śmieszek niewiele a dzięki temu ciszej. Zastąpiły je jaskółki dymówki. Myślę że było ich ponad 30. W ciągłym ruchu, to w górze, to nad wodą. Nie dały się sfotografować.
Kaczki krzyżówki stoczyły bitwę. A może to tylko zabawa.
Na koniec chyba zwycięzcaTu jakiś samotnik na kanałkuŁabędzica na gnieździe a łabędź samotnie na drugim stawieGdy byłam na grobli między stawami postanowił wrócić do partnerki.
Miałam wątpliwość czy mnie nie zaatakuje. Mogłam mu się przyjrzeć z bliska.No i odpłynął.Latał jeszcze błotniak stawowy.Kroczyły statecznie dwie pliszki siwe.
Głowienki i perkoz dwuczuby nie dały mi okazji do dobrego zdjęcia.
Uwielbiam Twoje spacery obfitujące w przepiękne ptasie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńOstatnio na mojej łące pojawiły się ogromne czarne ptaszyska. Są też grzywacze i kaczki. Karmniki w dalszym ciągu odwiedzają sikorki i rudziki. Zachwyciła mnie ogromna kępa sasanek.
Pięknego, słonecznego weekendu:)
Ja uwielbiam podglądać ptaki. Sprawia mi to wielką frajdę.
UsuńTez codziennie wychodzę i oczywiście z aparatem, co kończy się na pewno nie szybkim marszem, ale bez aparatu z domu nie wychodzę. Czarnego dzięcioła Ci zazdroszczę, chciałabym go kiedyś upolować, na stawach łabędzie i tutaj, ale śmieszki opanowały rozlewiska konstancińskie i chyba dalej tam będą bo przecież muszą tam wychowywać swoje pisklęta.
OdpowiedzUsuńsasanki takie czerwone, piękne, w takim kolorze sasanek nie widziałam.
pozdrawiam
Ja też mam zawsze aparat przy sobie bo nigdy nie wiadomo czy okazja się nie nadarzy.
UsuńZachwycające zdjęcia ptaków. Masz dobre oko :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajbardziej mi się podoba dzięcioł z czerwoną czapeczką :-))
OdpowiedzUsuńKażdym wpisem udowadniasz i pokazujesz jak piękny jest świat wokół nas, wystarczy tylko nauczyć się to dostrzegać I oczywiście umieć się tym cieszyć chociaż jestem pewna, że ten kto to dostrzega czerpie z tego niebywałą przyjemność. Uważaj na siebie, w łazience i nie tylko :)
OdpowiedzUsuńJuż jest dobrze, to nie było groźne zdarzenie.
UsuńOd dawna poluję aparatem na czarnego dzięcioła i jeszcze nie miałam okazji ! Jest śliczny a Twoje fotki fantastyczne !
OdpowiedzUsuń