Pojechałam nad stawy
Maj nas nie rozpieszcza, sporo deszczu, temperatury też nie wysokie. Dwa dni temu pojechałyśmy wcześnie rano nad stawy. Chciałam to opisać tego samego dnia ale nie dało załadować się zdjęć a na tym zwykle mi zależy a nie na słowach. O tej porze zwykle jest pusto. Nie było nikogo ale i stawy wydawały się puste. Jakaś kaczka w oddali, na odległym stawie polowały błotniaki stawowe i rozbijały się wrzaskliwe śmieszki. Chmurki odbijały się w wodzie.
Zwracają uwagę irysy kwitnące licznie nad brzegiem.Nad stawami pusto ale nie cicho. W oddali, na drugim stawie słychać śmieszki. Jednak najbardziej charakterystyczne są odgłosy trzciniaków. Zamieszkują wąski pas trzcin w pobliżu zbiorników wodnych. Ich śpiew rechoczący i terkoczący jest bardzo głośny. Gdy zauważają intruza krzyczą jeszcze głośniej, przelatują między trzcinami, zawracają zawsze od strony wody, więc trudno je uchwycić w obiektyw ostrzący na badylach. Czasem uda się je podejść gdy w zapamiętaniu gardłują siedząc na trzcinie.
Łabędzica dalej siedzi na gnieździe, łabędź krąży w pobliżu. W ubiegłym roku już 19 maja pływało sześć młodych z rodzicami.Na stawach zaczynają kwitnąć lilie wodne.
Między trzcinami przemykają czernice i łyski.
Śmieszki dokazują i kłócą się między sobą ale dokuczają też kaczkom, które z furkotem wzbijają się w powietrze.
Zwykle spotyka się tu pliszkę siwą spacerującą w spokoju. Czasem przysiada na słupku. To częsty widok tutaj.
Z lasu, który okala stawy dobiegają odgłosy ptaków. Słychać kukułkę. dzięcioła zielonego, kapturki i pierwiosnka.Przedzieramy się jeszcze do pobliskiego stawu rybnego z nadzieją na małe kaczki.
Maluchy karnie trzymają się matki. Panowie pływają oddzielnie we własnym towarzystwie.
Tutaj kaczka ostrzega małe; ruszamy do wody nadciągają jakieś ciekawskie kobiety.
W drodze powrotnej śpiewak wśród dmuchawców i motylek.
Wypad na stawy to już wyprawa na pół dnia a inne obowiązki czekają.